Witam Was, dziewczyny!

Pewnie zdążyłyście już zauważyć, że ostatnio znikałam coraz częściej i na coraz dłużej. Nawet nie dlatego, że mi się nie chciało pisać, albo nie miałam czasu... po prostu mój blog przestał mnie cieszyć i satysfakcjonować... chwilowy brak zapału.

Zawsze byłam zwolenniczką pisania dla siebie, bo nie chcę mieć żalu do obserwatorów za to, że nawalają w rozdaniach i kompletnie się nie udzielają, a ja wypruwam sobie żyły, żeby coś tam napisać. Chcę być zadowolona z tego, co robię, zamiast zamieszczać posty na zapchanie limitu tygodniowego, bo inaczej nie utrzymam się w blogosferze. Nie muszę.

Nie chcę absolutnie ignorować osób, które faktycznie czerpią przyjemność z czytania mojego bloga, ale pisanie na akord mija się z celem. Kto kocha, ten na post poczeka ;) A kto nie... nie zauważy mojej nieobecności.

Dobra wiadomość dla kochających- wena wróciła ;) Nie obiecuję, że na długo, ale jestem coraz bliżej odnalezienia recepty na radość z pisania ;)

Dziś przychodzę ze spóźnioną pracą na projekt Domi. Co prawda aktualnie trwa trzeci tydzień zabawy, ale przy dobrych wiatrach w przyszłym tygodniu powinnam nadrobić zaległości ;)
Oprócz tego mam dla Was kilka fajnych nowości kosmetycznych, trochę zakupów, może wreszcie z filmami ruszę... Nie było mnie ciut, to się nazbierało ;)

Do rzeczy! Makijaż klasyczny- obowiązkowa czarna kreska i czerwone usta, czyli w rolach głównych wodoodporny eyeliner w żelu Rimmel'a oraz szminka Loreal nr 850.







Mam nadzieję, że Wam się podoba i zapraszam niebawem na makijaż biznesowy ;)

Miłego dnia- Wasza JC ;)