Witam Was bardzo ciepło, bo tym razem z gorączką! Tak to jest jak komuś zapragnie się robić sesję w "środku zimy"....

Wczoraj miałam przyjemność asystować przy sesji, którą zorganizował mój luby. Ziiimno było potwornie, ale spotkanie z modelką było umówione już bardzo dawno, ponieważ nie mieszka w Polsce, i trzeba było działać, mimo mrozu.
Na szczęście kocham tak aktywnie spędzać czas, nawet jeśli na drugi dzień totalnie zdycham ;) Przynajmniej mam nauczkę, że trzeba się już cieplej ubierać. Trudno, kiedyś wyzdrowieję ;) Za to atmosfera była  naprawdę wspaniała! Szczególnie podczas grzania trzęsącej się z zimna modelki ;)
A ona sama w sobie bardzo sympatyczna i charakterystyczna. ;) Poznawanie nowych ludzi jest cudowne... Mogłabym to robić codziennie!

Mam dla Was kilka zdjęć z przygotowań oraz jedno zdjęcie z sesji, które udało mi się razem z Angelicą  wyłudzić wczoraj od fotografa. ;) Więcej prawdopodobnie już niedługo na jego stronie. Tam będzie można zobaczyć także całość makijażu.





Pociesza mnie, że to nie mi było najzimniej! ;) Choociaż mnie niebawem czeka jeszcze większe szaleństwo ;)



Pięknie jest  łączyć swoje pasje i na dodatek dzielić je z drugą osobą... Pięknie jest spełniać się mimo trudności, wielu przeszkód i niekorzystnych warunków pogodowych! ;) A czy Wy macie taką swoją życiową pasję? A może macie ich wiele? Potraficie je ze sobą łączyć? Czekam na Wasze odpowiedzi! ;)

_____________

Zanim ucieknę się kurować, przypominam Wam o moim pierwszym, skromnym rozdaniu. Wszystkie szczegóły znajdziecie tutaj.

Do następnego, Kochani, i życzę Wam, żebyście nie dali się pogodzie tak, jak ja! ;)



Hej ;) Marudzicie mi ostatnio, że robię za mało makijaży. Bo widzicie... ja strasznie zalatany człowiek ;) Także dzisiaj coś na szybko, wykonane w dokładnie 9 minut. ;)





A oto, czego użyłam:
Baza pod cienie Inglot
Paletki Sleek: Ultra Matters, Bad girl (pisałam o nich tutaj oraz tutaj)
Cień do powiek MIYO (pisałam o nim wczoraj)
Eyeliner w żelu z Rimmel'a (jego rezcenzję znajdziecie tutaj)
Tusz do rzęs Rimmel

Zdjęcie nie powala i na dodatek jest lekko przekłamane, bo w rzeczywistości granice pomiędzy cieniami nie są tak wyraźne, ale chyba nigdy nie zrobię dobrego zdjęcia sama sobie Coż... bywa :) Szczerze mówiąc miałam zamiar zrobić tutorial, ale wymiękłam po drugim zdjęciu. Może jutro, bo nie będę malowała siebie, a znajomą na wesele ;)

Żegnam się i uciekam czyścić pędzle oraz porządkować moją kosmetyczną torbę na jutro ;) Milego piątkowego wieczoru, kochane! :*

_______

Przypominam o moim rozdaniu, które trwa wstępnie do 15 listopada. Możecie o nim przeczytać tutaj, natomiast małe poprawki do niego znajdziecie w tym poście. ;)



Cześć kochane! ;) Ostatnio stwierdziłam, ze nie dam się tej burej jesieni i postaram się nią z całych sił cieszyć. Czasami oczywiście mi nie wychodzi... siła wyższa. Gdy na dworze zimno, szaro i smutno, odechciewa się naprawdę wszystkiego. Na jednym z blogów (zabijcie, ale nie pamiętam którym), przeczytałam że doskonałą metodą na takie chwilowe smutki, są zakupy i fryzjer. Tego drugiego odwiedzę jutro, ale shopingową przyjemność miałam okazję zaliczyć już dziś ;)

Znacie to uczucie miłości do kosmetyków od pierwszego użycia? Ja dzisiaj postanowiłam zapoznać się osobiście z dwoma firmami, o których do tej pory tylko czytałam. A że pozytywów zawsze w Waszych opiniach było więcej niż negatywów... zagościły także i w moim kuferku ;) O kim mówię? Tym razem Bell
i Paese. Poważnie, jedno pociągnięcie po łapce i już wiem, że je uwielbiam. Wyśmienicie napigmentowane, zarówno linery jak i cień, ale więcej powiem Wam po jakimś czasie, jak się z nimi oswoję ;) Póki co- magia.

 

Obok Paese na zdjęciach widnieje moja kolejna perełka z MIYO. Po ostatnim zakupie żółtego cienia, którego recenzję możecie przeczytać tutaj, zdecydowałam się na kolejny. Potrzebowałam czegoś nowego do modelowania oka, rozświetlania kącików, łuku brwiowego itd. no i padło na niego (mój Inglot niestety jest już w opłakanym stanie, chociaż pewnie jeszcze długo nie będę potrafiła się z nim pożegnać) ;)





Mam także coś na suchy ryjek. Recenzji się nie spodziewajcie, bo kompletnie nie potrafiłabym to tego podejść, ale Ziaję mam w swoim zestawie pielęgnacyjnym od lat ;) Do tego maseczki oczyszczające na dzisiejszy wieczór. Jedna dla mnie, druga dla mojego lubego, który znów zadbał o foty na bloga (o szczęściara ja) ;)



Na koniec jeszcze raz całość moich zakupów plus ten największy, najbardziej puchaty i miluchny od mojego Marcina. Co by mi się smutno samej nie spało w poniedziałki i środy ;)



Uciekam moje kochane sprawdzić, co słychać na Waszych blogach, a potem weekenduję w doborowym towarzystwie ;) Ja, on, dwie kotki i nasz miś :D Paaa!
Hej kochani! Wiecie co? Niiic mi się nie chce. W cholerę mam roboty, ale no nie mogę. Wy macie na tyle szczęścia, że ostatnio jak nic mi się nie chce, to pędzę pisać bloga. Także jestem :D

 Pewnie nie pierwszy raz mówię o tym, że kocham Rimmel'a. Używam mnóstwo kosmetyków tej firmy, ale do tej pory naprawdę się na niej  nie zawiodłam ;) Dziś chciałabym Wam pokazać mój mały zbiór szminek, który nabyłam pracując w firmie kosmetycznej w UK (stąd wszystkie z nich są testerami).

Są bardzo aksamitne i przede wszystkim nie wysuszają ust, Bynajmniej moich. ;) Bardzo podoba mi się ich trwałość, bo spokojnie można wypić kilka kaw i wszystko w miarę estetycznie się trzyma. Aczkolwiek! Nie radze się w nich całować, bo partner także może zostać podkolorowany ;) Mają naprawdę szeroki zakres kolorów, więc każdy może znaleźć coś dla siebie. Ja swoje na ustach będę prezentowała stopniowo, w pojedynczych makijażach, za to mały test możecie zobaczyć na dłoni ;)
W cenie, pojemności i dostępności naprawdę się nie orientuję, wybaczcie. Wiem jedynie, że w drogeriach Rossmann na bank ich nie ma. A może Wy wiecie o nich coś więcej? Jeśli tak, to byłabym wdzięczna za informację, bo jeszcze kilka bym wyrwała ;)







A Wy co sądzicie o tej firmie? Jakieś przykre doświadczenia? Podzielcie się, czekam na Wasze komentarze! ;)

Życzę Wam miłego wieczoru i spokojnej nocy. A jutro... witamy nowy dzień! Już nie mogę się doczekać ;) Buziale :*

Dzieeeń dobry bardzo! ;) Niewiele mam dzisiaj czasu, ale chyba trzeba mi trochę odskoczni od tego wariatkowa, dlatego przybywam do Was z moim nowym planem. ;) Chooociaż nie. Naczytacie się dzisiaj :D Zastanawiałam się ostatnio czy nie ruszyć z cyklem postów o podstawach makijażu. Czasem widuję piękne dziewczyny, ale zwyczajnie niepoprawnie pomalowane, więc powtórka chyba się przyda. ;) Zaglądają tu nie tylko dziewczyny z blogów kosmetycznych, więc będę niezwykle usatysfakcjonowana, że dzięki mnie będą poznają tajniki makijażu w miłej atmosferze, za to koleżanki po fachu będą mogły sobie coś przypomnieć albo dowiedzieć się paru nowych rzeczy ;)

W takim razie zaczynam wersję testową moich "postowych" eksperymentów i mam nadzieję, ze napiszecie w komentarzach, czy jesteście za i czy wytrzymacie czasami moje gnioty ;)

Na pierwszy rzut coś o kreskach. Czy wy też w większości spotykacie cie z grubymi, czarnymi krechami na górnej powiece, które naprawdę nie wszystkim pasują? Albo... całym okiem obrysowanym na czarno? O tak, to wkurza mnie najbardziej. Jak chodziłam do gimnazjum, to była taka porąbana moda na obrysowane oko. Czy oczy male, czy duże.. wszyscy mieli to samo. W sumie myślałam, że to minie, ale za każdym razem, kiedy wyjdę z domu, spotykam multum dziewczyn, które takimi kreskami się, delikatnie mówiąc, oszpecają.
W trosce o Wasze piękno- mała ściągawka. Tak, kreska potwornie zmienia kształt oka, więc naprawdę warto się tego nauczyć! ;)

Oczy w kształcie migdała
Podkreślamy całą górną powiekę czarnym lub brązowym eyelinerem.
Oczy małe
Rezygnujemy z grubej czarnej kreski na rzecz cieniutkiej linii na
dolnej powiece. Wybierz brązową lub grafitową kredkę.
Oczy blisko osadzone
Optycznie oddalimy oczy, jeśli podkreślimy je krótkimi kreskami (mniej więcej do połowy oka)
w zewnętrznych kącikach, na dolnej i górnej powiece.
Oczy szeroko osadzone
Właściwe proporcje nadadzą oczom kreski namalowane tylko
w wewnętrznych kącikach.
Oczy duże i okrągłe
Możemy rysować śmiałe linie na obu powiekach, omijając tylko wewnętrzne kąciki.

W sumie logiczne, prawda? ;) Gdyby jednak trzeba było obrazki, krzyczcie! ;)

Na koniec chciałabym wam pokazać kilka moich ulubionych kosmetyków do robienia kresek ;)

Moje ukochane odcienie kredek z Guerlain ;)

Glittery  (od góry: MUA, Collection 2000)
Rimmel Eyeliner w kremie (recencja: http://jcmakeupdream.blogspot.com/2012/09/rimmel-wodoodporny-eyeliner-w-zelu.html)
Wytrwałym gratuluję dotarcia do końca (tym razem długieeego) posta i mam nadzieje, że przydadzą się Wam moje podpowiedzi ;)

Tymczasem uciekam głaskać mojego kota, bo zaczyna niebezpiecznie kręcić się koło klawiatury ;) Do następnego razu, moi mili! :*









Dzień dobry wszystkim! ;) Właściwie to dobry wieczór, bo przecież jest już tak ciemno... a za tydzień lepiej nie będzie. Pewnie jak wielu z Was, ja także nie znoszę poniedziałku. Brakuje mi czasu dosłownie na wszystko. Na szczęście materiały na tego posta już dawno zostały przygotowane, dlatego zdecydowałam się  jednak wygospodarować trochę czasu dla Was ;)

Pamiętacie o zakupach "posesyjnych", które wspomniałam w poprzednim poście? ;) Wśród nich znalazł się malutki, ale za to bardzo żywy cień MIYO. Na co dzień nie zwykłam używać takich kolorów, ale stwierdziłam, że brakuje czegoś takiego w moich zbiorach. Nigdy nie wiadomo, co będzie potrzebne, a żółte cienie, które posiadam od dawna, nie do końca zawsze mi odpowiadały.
Cień naprawdę bardzo fajnie się rozprowadza. Lekko się osypuje, ale nie sprawia do większego problemu. Fajnie kryje, zwłaszcza nakładany na mokro. ;) Cena bardzo korzystna, bo to tylko 4.99 za 3 gramy produktu ;)

Poniżej szybki make up zainspirowany tym cieniem oraz kilka zdjęć produktu ;) Dla ciekawych róż pochodzi z paletki Sleek Acid.









Małe a cieszy... tak mi się na refleksje zebrało ;) Do następnego posta moi kochani! ;)

PS: Dziękuję za mój pierwszy 1000 wyświetleń! Tak w związku z małym, co cieszy ;) Akurat na miesiąc mojego bloga ;) mua! :*

-----------

Pragnę Was także poinformować, że wprowadzam małą poprawkę do mojego rozdania. Dla niektórych na szczęście, dla innych nie, ale zostaje ono przedłużone, gdyż do tej pory zgłosiła się tylko jedna osoba. Do kiedy? Szczerze mówiąc mam wrażenie, że za wcześnie się z nim wyrwałam, ale będę o nim przypominała i gdy zgłosi się minimum 10 osób, ogłoszę ostateczny termin. Wstępnie 15 listopada ;) A tę jedyną, kochaną Domi serdecznie pozdrawiam i zapewniam, że niebawem wymyślę, jak mogę się odwdzięczyć za Twoją aktywność na moim blogu i niebywałą motywację ;)






Strasznie szybko leci ten czas... Pamiętam jak dziś, dzień kiedy wymyśliłam sobie, że złożę bloga ;) Byłam przekonana, że zostanę przy swoim starym schemacie- napisze dwie notki i stwierdzę, że to bez sensu. Na szczęście  nie miałam racji i już od miesiąca jestem z Wami! ;) 
Przypominam o moim skromnym pierwszym rozdaniu, które ruszyło dwa dni temu. http://jcmakeupdream.blogspot.com/2012/10/pierwsze-rozdanie.html . A tymczasem przechodzę do notki ;)

Mówiłam Wam już, że kocham jesień? Ostatnio celebrowałam ją wraz z Klaudią, która pozowała mi do liściastej sesji ;) Co prawda miałam Wam pokazać zdjęcia makijażu, ale uznałam, że nie był zbyt fantazyjny, dlatego daruję sobie zbliżenia ;) Ogólny zarys widać bez problemu na portretach.





Było niezwykle sympatycznie, tym bardziej, że pogoda dopisała a wracając z sesji, zrobiłam sobie małe zakupy w drogerii ;)  Taaak w prezencie na ten mój miesiąc blogowania, za wytrwałość itd ;) Dzięki temu już niedługo będziecie mogli zobaczyć kilka fajnych rzeczy, moje nowe nudziaki i być może pierwszy post paznokciowy ;)
Oprócz tego zahaczyłam także o mój osiedlowy supermarket, gdzie przecenione były wszystkie kosmetyki marki Nivea. Co prawda w kosmetycznych postach się nie specjalizuję, ale śmiało możecie liczyć na jakąś krótką recenzję mleczka do demakijażu, bo to jak najbardziej moja broszka ;)  A oto, co udało mi się wyrwać na szybko:



Kocham sobie żyć... to takie fascynujące i niezwykłe. Dlatego nigdy się nie nudzę ;) Cóż, ciężko się tego nauczyć, ale warto! I te przyjemne uczucie zmęczenia wieczorem... ;) Wam także życzę tak pozytywnej energii, radości z życia i przyjemnej niedzieli ;)

Dziękuję, że jesteście ze mną i mam nadzieję, że nasze grono będzie się stale powiększać! ;)
Witam Was pięknie! ;) Jak w tytule, dziś pierwsze rozdanie na moim blogu. Lubię się dzielić, dlatego humor zdecydowanie dopisuje! ;)

Co trzeba zrobić? Przede wszystkim trzeba być publicznym obserwatorem mojego bloga. Później wystarczy tylko umieścić na swoim blogu notkę o owym rozdaniu i napisać kilka słów o tym, co się Wam u mnie podoba, ewentualnie co nie ;) Bardzo mi to pomoże w dobrym ukierunkowaniu mojego bloga, który tak naprawdę powstał niedawno,  bo za 2 dni stuknie mu dopiero miesiąc ;)
W komentarzach podawajcie linki do notek, a ja wybiorę spośród Was osobę, która dostanie przesyłkę.

A co dla Was mam? Sami zobaczcie.



Jest to piękny złoty cień firmy Loreal Paris. Właściwie jest to tester, ale nieużywany i zupełnie niczym nie rożni się od właściwego  produktu.
Zapakowany jest w małe, szczelnie zakręcane pudełeczko. Bardzo łatwo się rozprowadza, przez lekko kremową konsystencję oraz zaskakuje wydajnością. Jest wyśmienicie napigmentowany, przyjemnie mieni się w słońcu.  Jeden z lepszych złotych cieni, jakie do tej pory miałam. Nie mogę nic niestety powiedzieć o pojemności i składzie, bo nie mam na opakowaniu takich informacji, ale produkt ten można znaleźć w każdej drogerii Rossmann,  dlatego każdy może sobie sprawdzić skład ;)  Jego cena to około 37 złotych, wiec chyba warto załapać się na rozdanie u mnie ;)

Szczęśliwa wybiorę 31 października. Powodzenia i czekam na chętnych! ;)
 -----------

Dziś wreszcie mam od dawna wyczekiwana sesję! ;) Dawno nie robiłam zdjęć... Pogoda dopisuje, więc można trochę poszaleć. W najbliższym czasie zamieszczę pewnie kilka zdjęć z sesji, by pokazać Wam, jaki wykonałam do niej makijaż i czego użyłam ;)

Życzę Wam miłego weekendy, kochani! ;)




Hej ;) Baaardzo jestem dziś zadowolona, bo mój blog zyskał nowy, dużo smaczniejszy wygląd ;) Mnóstwo było zabawy przy jego tworzeniu! W robienie zdjęć zaangażowały się nawet kotki mojego lubego, biegające po całym pokoju z pędzelkiem, który musiałam im bezapelacyjnie podarować ;)


Specjalne podziękowania dla mojego kochanego, który stworzył dla mnie tę dzisiejszą niespodziankę ;) Roboty miał nie mało z rokminianiem blogowych ustawień i jestem pewna, że udoskonalanie mojego bloga będzie trwało jeszcze jakiś czas ;) Tymczasem naprawdę jestem z niego dumna... Normalnie +3 do miłości, o ile da się więcej ;) A Wam jak się podoba?
Co do postów... są nowe pomysły i plany a zaczynam już od jutra ;) W najbliższym czasie trochę makijaży, recenzji, ale też mały przegląd prasy, w którym napiszę o wielkim teście kosmetyków, prezentacja moich wizytówek i kosmetycznej torby podróżnej oraz wiele innych niespodzianek ;)
Zbieram się do nauki (moja nieszczęsna "Emilia Galotti" czeka), potem mila kąpiel, gorąca herbata i może jeszcze uda mi się zadrobić zaległości w czytaniu Waszych wpisów ;) Aj zabiegana ja ;)

Do jutra kochani!

PS. Sooorry  Pani Alu za ten dywan upaćkany w czerwonym cieniu :*

Dobry wieczór kochani! Tak jakby trochę nie lubię poniedziałku... chyba jak każdy. Na uczelni męczą do 18 a jutro znów na rano, dlatego trzeba dużo ogarnąć. No ale wreszcie się uporałam i spokojnie mogę dla Was coś wyskrobać ;)
Dziś troszkę o NYC. Od niedawna bardzo przekonuję się do tej firmy, szczególnie do kredek, ale dziś nie o tym. ;) Ostatnio zajrzałam na szybko do Pepco (sklep ze wszystkim i niszym), niby tylko po kieliszki, ale jedna półka na trochę mnie zatrzymała ;) Otóż znalazłam tam firmowe kosmetyki Rimmela, Astora, Isa Dory, ale też kilku innych i między innymi znalazło się tam coś od NYC. Ceny prześmieszne, więc na wiem na ile są to oryginały, ale póki co śladów podrabiania się nie doszukałam ;)
Grzebałam chyba pół godziny, ale chyba mam, co chciałam ;)



Przedstawiam Wam City Duet Eyeshadow! ;) Moja najnowsza zdobycz zawiera dwa odcienie zieleni, jasny i ciemny, błądzące kolorystycznie gdzieś w odcieniach oliwek. Na oku prezentują się bardzo ładnie, szczególnie przy szarych tęczówkach, aczkolwiek zdjęcie gdzieś mi wcięło, dlatego będzie trzeba na nie troszkę poczekać. Troszkę! Taaak, nadal pracuję nad swoim leniem ;)
Przesadnie fantazyjnego makijażu nie da się zrobić tylko przy pomocy tego dueciku (choć wskazówka na jego wykonanie znajduje się na odwrocie pudełeczka), ale jest naprawdę bardzo fajnym dodatkiem do jego wykończenia. Jaśniejszy kolor wyjątkowo rozświetla, dlatego czuję, że będzie przeze mnie dość często używany ;)



Jak widzicie w środku znajduje się też filigranowa dwustronna pacynka, która według mnie do niczego się nie nadaje, ale za to przeuroczo wygląda ;)

Całość oceniam bardzo pozytywnie, bo i trwałość cieni mile mnie zaskoczyła ;) Jeśli macie gdzieś u siebie Pepco, to szurajcie na zakupy, bo naaawet jeśli to podroby (choć wątpię), to jakość jest naprawdę fajna. ;)

-----------------

Raport specjalny ;) Prace nad nowym szablonem trwają, zdjęcia się robią i wszystko idzie powoli do przodu ;) Lubię mieć wszystko pod kontrolą i cieszę się, że powoli zaczyna się udawać ;)

A teraz gorąca herbata, chwila wytchnienia, dobra muzyka i tak żegnam mój kolejny zabiegany, ale przepełniony radością życia dzień ;)
Dzień dobry wszystkim! ;) To była zdecydowanie długa noc...  miewam takie bezsenne, oczyszczające. Wtedy dużo się myśli. Przeczytałam kiedyś bardzo ciekawą książkę "Czas na zmiany". Znacie? Oczywiście autora nie pamiętam, ale gorąco polecam. Trochę ją na początku olałam, ale wiecie co? Biorę i zmieniam. Od teraz!
Abstrahując od tego, że w życiu zmian będzie wiele ( i mam nadzieję, że je też na swój sposób będziecie mogli obserwować ), to będzie ich mnóstwo na blogu. Widzicie ten szmaciany, gotowy szablon? Ja, która od zawsze kocham sztukę, rysunek, kolory, zdjęcia i na dodatek mam przezdolnego graficznie faceta, ustawiłam sobie (nie stworzyłam)  szablon ani trochę nie odzwierciedlający mojego charakteru. Zero fantazji... nawet różu nie lubię. 
A uwierzycie, że od prawie roku zajmuję się fotografią?  No nie widać tego po moich zdjęciach... Robione na szybko, gdzieś na kawałku obruska, niedoświetlone, niektóre przepalone. Przecież doskonale wiem jak operować ISO, przesłoną i innymi bajerami, mam lampę, ogarniam Lightrooma, Photoshopa... Czyli leń totalny i tyle.
Wiecie, że mam nawet dwa certyfikaty makijażu? Czasami nie wierzę, że trzymam się klasyki i grzecznych, szablonowych oczek, skoro umiem robić naprawdę fajne dziwactwa. Zapominam tylko... że makijażem trzeba się bawić. I będę! ;)
Kocham swoje życie i mam wokół mnóstwo ludzi, z którymi mogę tę miłość dzielić, ale wiem, że mogę zrobić to lepiej ;) Mocniej, bardziej kreatywnie, szybciej... tak, bym wieczorem czuła się jeszcze bardziej spełniona i jeszcze bardziej szczęśliwa... przyjemnie zmęczona ;)
Uciekam focić, projektować i tworzyć. Życzcie mi powodzenia i dużo wytrwałości ;) Do następnego razu! :*
Witam Was! ;) Jak mija dzień? Bo ja maaarznę od rana!
Z dumą chcę Was poinformować, że właśnie biorę udział w moim pierwszym w życiu tagu. :D No nie wiem kompletnie, gdzie ja się uchowałam, ale nie ogarniam jeszcze tej całej blogowej otoczki. Przydałby się jakiś niezbędnik albo pomocna Bloggerka ;) Przerażają mnie te etykietki, banery itd, ale czas zacząć działać! ;)

A zatem przechodzę do sedna. Tag wygrzebałam na blogu http://caughthereye.blogspot.com/2012/10/tag-ile-warta-jest-twoja-twarz.html?showComment=1350027847716#c4176593456007365336 i baardzo mi się spodobał ;)

Jesteście ciekawi ile warta jest moja twarz? Kosmetyki, które zobaczycie, zawsze znajdują się w mojej prywatnej kosmetyczce. Oczywiście nie tylko one, bo np. nie wyciągam codziennie tego samego podkładu albo różu, ale zwykle są to właśnie te ze zdjęcia. Używam ich do makijażu pozbawionego jakichkolwiek wariacji... zwykłego dziennego, który pozwala mi wyjść rano z domu. ;)

Większość z nich kupowałam w Anglii, ponieważ mieszkałam tam przez rok, dlatego podam angielskie ceny, ale w końcowym rozliczeniu wszystko podliczę w złotówkach. No to zaczynamy! ;)



podkład Bourjois 10 Hours Sleep Effect   9.99Ł
tusz do rzęs Rimmel Extra Superlash   4.99Ł
żel do brwi Gosh Defining Brow Gel   4.99Ł
błyszczyk NYC   2.99Ł
róż Accessorize   ok. 4.99Ł
brozer Body Collection Bronzing Duo 9.99 zł
puder matujący Rimmel Stay Matte   3.99Ł
cień do powiek Inglot stan opłakany ;)   ok. 10 zł
eyeliner w żelu Rimmel   23.99 zł
Gosh Precious Powder Perals Glow   8.99Ł
pędzelek Gosh   6.99Ł
baza i kamuflaż MakeUp For Life+ puder transparentny Physio kupione na szkoleniu   ok. 180 zł
pędzelek używany do różu For Your Beauty 16 zł.
paletka Sleek Au Naturel   7.99Ł

56Ł + 240 zł... mnożąc funty tylko x5 daje...  około 520 złotych.

I w tym momencie zaskoczyłam samą siebie, bo naprawdę nie spodziewałam się, że mogę dojść do takiej kwoty. Coż... zdarza się ;)

Was także zapraszam do tagu, o ile nie byłam jedyną, która jeszcze nie miała go za sobą. ;)

Życzę miłego dnia i całuję Was cieplutko! ;)



Hej wszystkim! Dziś chciałabym Wam pokazać co wytworzyłam na konkurs u Zu z bloga http://mademoiselle-zu.blogspot.com ;) Ooooj mnóstwo było zabawy ;) Was także do niej zapraszam, bo naprawdę warto ;)
Co do samego makijażu, który jest właściwie charakteryzacją... lubię minimalizm ;) Jak Wam się podoba?




Witam Was kochani! ;) Ooooj ciężki dzień. Pracowity bardzo... Dopiero teraz mam chwilę na powrót do mojego wirtualnego świata, ale robię to z ogromną przyjemnością ;) 
Wiecie co... leń zemnie. Nie żeby ogólnie, bo robię tyle rzeczy, że brakuję mi życia, ale ile razy było tak, że zrobiłam jakiś fajny make up i zwyczajnie nie chciało mi się ruszyć tyłka po aparat. Tak było i tym razem, dlatego dzisiejszy wpis zawdzięczacie mojemu kochanemu, który jak zwykle jest niezawodny i zadbał o udokumentowanie moich bazgrołów na szybko ;)
Bywa też tak, że baaardzo chcę sfotografować swój makijaż, ale generalnie jako fotograf mam ten problem, że niestety mogę stworzyć cudny make up, zrobić jego 50 zdjęć i żadne mi się nie podoba. Peszek. Dlatego to jest loteria. Tak naprawdę częstotliwość moich wpisów zależy właśnie od zdjęć, a nie od tego jaki uda mi się makijaż, ile czasu na niego poświęciłam i jakich kosmetyków użyłam... No takie skrzywienie zawodowe, bo niestety do tej pory nie zdecydowałam czy bardziej kocham make up, czy fotografię. ;)
Także jeszcze raz podziękowania dla mojego słońca i przechodzę do makijażu ;)

Ostatnio lecę w takie nieco bure i smutne kolory. Do niedawna lekko nie w moim guście, ale chyba pogoda ma na mnie zły wpływ i nic nie poradzą na nagłą chęć używania mniej żywiołowych barw ;)






W rzeczywistości kolory są dużo bardziej nasycone i połyskujące, ale polegam na waszej wyobraźni ;) Kosmetyków tak naprawdę użyłam niewiele. Jak zwykle mój ukochany lekko szampański cień z Inglota, matowy brąz z Revlonu, który także bardzo lubię, duecik Maybelline (jak dla mnie baaardzo jesienny), eyeliner Gosh'a oraz tusz Rimmela, którego niestety nie udało się sfotografować, bo pierdoła o nim zapomniała ;) Do brwi użyłam paletki Sleek Au naturel. 



Dziękuję Wam wszystkim za komentarze w poprzednich postach i oczywiście caaały czas liczę na więcej. ;) Tymczasem życzę Wam miłego wieczoru i spokojnej nocki ;) Do następnego razu! Paaa :*


Hej kochani! Czy u Was tez jest dziś tak pięknie? Słooońce, słońce, aż chce się spacerować ;)

Dzisiaj kolejna część zwiedzania moich zbiorów. Tym razem kuferek skromniejszy, ale równie ważny w mojej pracy ;) Mam w nim bowiem kosmetyki do demakijażu, waciki, patyczki, wykałaczki, gąbki do nakładania kamuflażu i inne stwory, bez których nie mogę się obejść. Jest też mój ukochany żel antybakteryjny do rąk. Uwielbiam jego zapach i konsystencję! ;) Oprócz tego przydatne akcesoria tj. nożyczki, zalotka, temperówka, jakieś krople do oczu, fixer... obowiązkowe ;)




Wewnątrz znajdują się dwa mniejsze kuferki. Sztywne, solidne, z lustereczkiem.  W czarnym przechowuję wszystkie pojedyncze cienie do powiek (sypkie i nie tylko) oraz mój ulubiony pędzelek GOSH'a właśnie do cieni. ;) Jest też drugi, nieco mniejszy, który jest przeznaczony na sztuczne rzęsy. Mam w nim kępki różnej długości, rzęsy całościowe, ale też kolorowe, których używam czasami do fashion oraz niezawodny klej DUO z Inglota, który świetnie nadaje się także do przyklejani przeróżnych elementów do twarzy, np. piór, cyrkonii i innych świecidełek.





Ostatnim elementem mojego kuferka, jest woreczek z różnościami do makijażu fashion. Jak widzicie jest tam wszystko: kolorowe wstążki, siatki, kamyczki, cekinki i mnóstwo ozdób do (teoretycznie) ozdabiania paznokci ;) Nigdy nie wiadomo co się przyda! ;)



Już niedługo, o ile czas mi pozwoli, zacznę zamieszczać tutaj makijaże i coś bardziej kreatywnego do popatrzenia ;) Życzę Wam wszystkim miłego dnia i dziękuję za komentarze w poprzednich postach ;) Początki są naprawdę trudne, ale to dzięki Wam nadal tu jestem! ;)

Buziaki! ;)
Witam Was! ;) Jak mija dzień? Tak, jak obiecałam, dziś pokażę Wam, jak wygląda mój kuferek ;)  Będzie niezbyt kolorowo, bo o paletkach i innych wspaniałościach będziecie mieli jeszcze okazję poczytać, ale zobaczycie, co mniej więcej się w nim znajduje i że czasami mam tam porządek ;)

Zacznijmy od ogólnego wrażenia. Nie jest spory, prawda? Ale bardzo pojemny. ;) Lubię go. Mogłabym mieć stado takich blaszaczków z szufladkami, wszystko bym w nich trzymała! Jest bardzo lekki i przede wszystkim szczelny, więc mogę z nim spacerować nawet w czasie deszczu ;)




 W dwóch najbardziej pojemnych szufladkach trzymam wszystkie kosmetyki, których używam do ust, między innymi szereg szminek różnych kolorów i marek, z których zdecydowanie przeważa Rimmel. Oprócz tego część moich ukochanych balsamów do ust z Body Shop'u (reszta zawsze przy mnie w torebce ;) ) oraz błyszczyki w sporych ilościach ;)







Po drugiej stronie kuferka, w dolnej szufladce, leżą sobie testery podkładów. Mnóstwo odcieni, mnóstwo firm... Miało się kiedyś dojścia :) Oprócz tego są tam bazy pod cienie i korektory, czyli prawie wszystko do "robienia" twarzy w fazie mokrej. Na górze są natomiast moje kredki, linery oraz tusze do rzęs- to, co upiększy każde oko. ;)





Środek kuferka to idealne miejsce na moje kolorowe paletki. Gromadzę ich coraz więcej, ale póki co się mieszczę ;) Są tam też podkłady, bazy, pudry, róże i bronzery. W sumie też niewiele, ale zdecydowanie mi wystarczają. Oczywiście nie mogłabym zapomnieć o moich pędzlach ;) Powoli zaczynam kompletować pojedyncze, nieco lepsze, ale na razie bazuję na tych i nie narzekam ;)




I to by było na tyle ;) Brakuje kilku rzeczy prawda? Dlatego jest też... drugi kuferek, który prawdopodobnie pokaże w następnym poście. ;)

Życzę Wam miłego dnia i obiecuję, że zacznę szybciutko nadrabiać zaległości ;) Paaa kochani!